Przydrożne kapliczki i krzyże, tak charakterystyczne dla Śląska, zaczynają powoli zanikać z naszego pejzażu. Jedne giną pozbawione opieki, inne przytłoczone rozwojem miast i osiedli stają się jakby niewidoczne. Warto im jednak poświęcić nieco uwagi, gdyż są nie tylko świadectwem pobożności, naszych przodków, ale również świadkami historii. Wiele mówią o ludziach i minionych epokach.
Najwięcej kapliczek powstało w XVII i XVIII w. Wiązało się to z kontrreformacją. Zwolennicy reformacji uważali, że jedynym miejscem oddawania czci Panu jest kościół. Przeciwnicy odwrotnie, masowo wznosili kaplice i krzyże. Zjawisko to wiązało się również ze wzrostem zamożności chłopstwa.
Motywy fundacji były różne. Kapliczki wznoszono w podzięce za przywrócenie zdrowia, uratowanie życia, jako rodzaj modlitwy, a także jako przedmiot mający chronić ludzi i ich dobytek przed działaniem złych mocy. Kapliczki dedykowane były najczęściej Matce Bożej. Wielką czcią otaczano na Śląsku św. Floriana chroniącego przed pożarami, św. Urbana – patrona rolników i ogrodników. Szczególnie często pojawia się postać św. Jana Nepomucena, patrona ciężkich czasów, orędownika w czasie powodzi, gradobicia, suszy. Za jego wstawiennictwem ginął mór, głód, wojna, nieurodzaj, pożoga.
Nic dziwnego zatem, że figurę tego świętego można było dawniej na Śląsku spotkać wszędzie.